Psy zaatakowały bydło. Gospodarz: - Nikt mi nie mógł pomóc

Opublikowano:
Autor:

Psy zaatakowały bydło. Gospodarz: - Nikt mi nie mógł pomóc - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Dwa bezpańskie psy zaatakowały bydło w jednym z gospodarstw w gminie Rozdrażew (powiat krotoszyński). Pogryzionych zostało pięć cielaków.

Właściciel gospodarstwa przepędził psy (jeden jest ciemnobrązowy, przypominający rottweilera, drugi podobny do wilczura) i wezwał weterynarza, który opatrzył pogryzione zwierzęta. Zgłosił także sprawę w urzędzie, jednak urzędnicy zrobili tylko tyle co mogli, czyli przywieźli klatkę - pułapkę do łapania bezpańskich zwierząt.

- Wkurzyło mnie to, bo psy grasowały po okolicy przez kilka dni. Byki mi pożarły i nikt mi nie mógł pomóc. Dawniej się zabiło psa jak był wściekły, a teraz trzeba go złapać, zbadać. Jeździłem trzy godziny po gminie i natrafiłem na nie na Chwałkach. Zadzwoniłem po policję, ale oni też nie mogli zrobić nic więcej niż poinformować o tym gminę - opowiada mieszkaniec Dąbrowy.

Urząd Gminy w Rozdrażewie nie ma na etacie hycla. - W takich sytuacjach ustawiamy klatkę - pułapkę na psa - przyznaje Mariusz Dymarski, wójt gminy Rozdrażew. - Zdarza się, że tygodniowo urząd dostaje 2-3 telefony o bezpańskich czworonogach wałęsających się po okolicy. W tym roku do schroniska dla zwierząt w Radlinie (powiat jarociński) zawieziono już siedem psów chwyconych na terenie gminy.

- Kilka razy pomogli nam sami mieszkańcy, którzy widząc bezdomne zwierzę na swojej posesji, zamknęli bramę i uniemożliwili ucieczkę, a wtedy nasi pracownicy przyjeżdżali i wyłapywali - mówi wójt.

Złapany pies trafia do gminnego kojca, a następnie przekazywany jest do schroniska. - Chyba, że wcześniej znajdzie się jego właściciel - precyzuje włodarz. I podkreśla, że urząd nie patroluje okolic w poszukiwaniu wałęsających się czworonogów.

Niestety, odpowiedzialność zawsze spada na gminę. - Ustawowy obowiązek wyłapywania bezpańskich psów ma gmina, na terenie której błąkają się takie zwierzęta. I to ona odpowiada za szkody, które wyrządzą. Jeśli zaatakowały tak duże zwierzęta, jak cielaki, to muszą być mocno wygłodzone. Niestety, istnieje ryzyko, że w takim stanie mogą też zaatakować człowieka - mówi Katarzyna Hirszfeld-Odrowska, prezes krotoszyńskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Chcesz przeczytać cały artykuł? Wystarczy, że założysz konto lub zalogujesz sie na już istniejace

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE