Te zdjęcia i film otrzymaliśmy od pana Przemysława, który mieszka niedaleko Żerkowa (pow. jarociński) [ZOBACZ WIDEO]
W niedzielę, korzystając ze świetnej pogody, postanowił wybrać się na spacer pod siłownie wiatrowe znajdujące się w okolicy Dobieszczyzny.
- Już w drodze zaczęły na mnie siadać biedronki. Najpierw kilka potem, coraz więcej. Prawdziwa inwazja. Brudziły ubranie i było to dość nieprzyjemne uczucie - opowiada pan Przemysław.
Kiedy dotarł pod wiatraki zobaczył prawdziwy czerwony rój kropkowanych chrząszczy.
- Tysiące biedronek siedziało i przemieszczało się u podstawy budowli. Chyba szukają tam schronienia na zimę - zastanawia się nasz rozmówca.
Owady, na które trafił pan Przemysław to Harmonia axyridis – zwane w Polsce biedronką azjatycką lub arlekinem. O inwazji chrząszczy w różnych częściach kraju pisały wcześniej media ogólnopolskie.
Do tej pory większych skupisk nie odnotowano na terenie Wielkopolski. Pojawiały się za to nad morzem i w okolicach Krakowa.
Ten typ biedronki trafił do Europy z Azji. - Jesienią biedronki podejmują długodystansowe loty w poszukiwaniu miejsc do przezimowania, gdzie w stadium diapauzy, czyli we śnie przeczekają do wiosny, często w bardzo licznych zgrupowaniach.
Na zimowanie wybierane są miejsca ciepłe, nasłonecznione, np. jasne ściany budynków. Pojawiły się w Krakowie, bo to gatunek od niedawna obecny w Polsce i dopiero teraz jego liczebność wzrosła do zauważalnych rozmiarów. Myślę, że z czasem jej obecność stanie się stałym elementem naszego otoczenia i przestanie budzić sensację. W końcu dziś już nikt nie ekscytuje się masowymi pojawami biedronki siedmiokropki na naszych plażach – mówi dr Daniel Kubisz, entomolog z Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, w wywiadzie dla witryny laboratoria.net.
Wy też zauważyliście inwazję biedronek?