Przed poznańskim sądem rozpoczęła się rozprawa, w której sąsiedzi skarżą się na notorycznie szczekającego psa. Choć, jak mówią rozumieją naturę psa i to, że szczeka, jednak nie potrafią zrozumieć dlaczego właściciel czworonoga nie chce oduczyć swojego pupila takiego zachowania.
Skarżące się małżeństwo przeprowadziło się do podpoznańskiego Mielna. Zamieszkali pod lasem by mieć ciszę i spokój. Niestety nie przewidzieli, że obok mieszkać będzie duży pies, który głośnym szczekaniem nie będzie dawał im upragnionego spokoju.
Po wielu uwagach kierowanych w stronę sąsiada w końcu zdecydowali się o sprawie powiadomić policję, a ta wniosła o ukaranie właściciela zwierzaka.
Oto fragmenty z rozprawy według relacji Radia Poznań
- Pies jest dużym 80-kilogramowym zwierzęciem, o bardzo głośnym, tubalnym brzmieniu swojego szczekania. Wstaję rano odsłaniam żaluzję - pies zaczyna szczekać, wychodzę do garażu pies na mnie szczeka, koszę trawnik - pies na mnie szczeka - wymienia sąsiad mężczyzny, który stanął przed sądem.
Stanisław Smektała - obwiniony o zakłócanie porządku oraz spokoju sąsiadów nie przyznaje się do winy. Przekonuje, że każdy pies szczeka. - Szczeka dookoła bardzo dużo innych psów. Nie powiemy psom bądźcie cicho. Taka jest natura - tłumaczy obwiniony.
- Nigdy nie chcieliśmy walczyć z naturą psa. Jedynym naszym celem jest skłonienie obwinionego do tego, żeby zaczął dozorować psa - odpowiada sąsiad obwinionego.
- Wycięliśmy wszystkie świerki przy granicy z sąsiadem. Ustawiłem matę, by nie było kontaktu tych Państwa z psem, by pies ich też nie widział, a żebym ja widział psa - tłumaczy obwiniony.
Na kolejnej rozprawie sąd przesłucha świadków. Ma zeznawać także specjalista od zachowania psów.
A pies? Pies czeka na wyrok i najprawdopodobniej nadal szczeka...